Bezinteresowne dobre uczynki
lipca 07, 2017
Fani serialu Przyjaciele, którzy – tak jak ja – każdy odcinek widzieli minimum
dziesięć razy z pewnością będą kojarzyć epizod The One Where Phoebe Hates PBS. Joey stwierdza w nim, że nie ma w
pełni bezinteresownych dobrych uczynków, ponieważ każdy dobry uczynek sprawia,
że czujemy się lepiej.
W przeciwieństwie do Phoebe, która
przez cały 20-minutowy odcinek starała się udowodnić, że jest inaczej, zgadzam
się z teorią Joey’a i pytam: co w tym złego? Czy fakt, że czerpiemy z czegoś
satysfakcję sprawia, że nasze dobre uczynki są mniej wartościowe i szlachetne?
Dziś przygotowałam dla Was listę
drobnych gestów, które sprawią, że świat będzie lepszy, a Wy szczęśliwsi, bo zyskacie
poczucie, że robicie coś naprawdę dobrego!
Daj coś z siebie… dosłownie!
Chciałam zrobić TO już od dawna,
zawsze jednak było jakieś ale. Aż
wstyd się przyznać, że za każdym razem, gdy padała propozycja, by oddać krew sama to ale stawiałam. Do dziś nie wiem czemu – widok igły to nic
przyjemnego, jednak nie raz byłam na rutynowych badaniach, w czasie których
pobierano mi krew i nie mdlałam przecież z ze strachu czy bólu. Kilka tygodni
temu w moim mieście odbywała się duża impreza plenerowa, Mobilny Punt Poboru zobaczyłam z daleka i wiedziałam już, że za kilkanaście-kilkadziesiąt
minut będę uboższa o 450 ml krwi! Bardzo często podejmuję decyzje pod wpływem chwili
– o tym, dlaczego tak robię i jakie są tego konsekwencję napiszę jednak innym
razem! Wypełniłam niezbędne dokumenty, przeszłam podstawowe badania i nawet się
nie obejrzałam, jak siedziałam w wygodnym fotelu ugniatając piłeczkę z gąbki i
żartując z pielęgniarkami. Z busa wyszłam trochę osłabiona, jednak tak dumna z
siebie, tak zadowolona z tego, co zrobiłam, że nie zamieniłabym tego uczucia na
żadne inne. Jesienią po raz kolejny wybieram się do punktu krwiodawstwa!
Jak widzicie dawcą krwi zostałam
niedawno, potencjalnym dawcą szpiku
natomiast jestem od lat! Próbkę oddałam na stoisku zorganizowanym przez DKMS,
można zrobić to również samemu, zamawiając pakiet rejestracyjny do domu. Często
czytam historie osób, które oddały szpik i… ryczę ze wzruszenia! Czasem, gdy
widzę nieznany numer na wyświetlaczu telefonu w mojej głowie pojawia się myśl,
że być może znalazł się ktoś, kto potrzebuje mojej pomocy. Fakt, że nie oddałam
jeszcze szpiku zupełnie mnie nie zniechęca, poczucie, że wykonałam pierwszy
krok, dzięki któremu mój genetyczny bliźniak w razie choroby będzie mógł liczyć
na szybką pomoc i tak napawa mnie dumą!
Bądź eko
Znam co najmniej kilka osób, które
na sam dźwięk słowa ekologia mają ochotę strzelić rozmówcy w twarz. TRUDNO.
Odkąd zaczęłam trochę czytać na ten temat uważam, że każdy powinien wprowadzać
do swojego życia jak najwięcej nawyków, które służą środowisku. Wbrew pozorom
nie jest to aż tak trudne, jak się wydaje. Zobaczcie sami!
Pić czy nie pić? – oto jest pytanie! Z jednej strony spece od
zdrowego żywienia nawołują: pij jak najwięcej, dwa litry czystej wody dziennie
to podstawa! Z drugiej jednak: ilekroć kolejna plastikowa butelka trafiała do
kosza czułam jak pęka mi serce. Wtedy znalazłam ją – butelkę Bobble. W czym
tkwi jej sekret? Butelka posiada wymienny filtr, który oczyszcza wodę kranową,
zatrzymuje zanieczyszczenia, niweluje smak i zapach chloru. Filtr należy
wymieniać co dwa miesiące lub co 150 l wody (300 napełnień). Sama butelka jest
bardzo lekka, ma opływowy kształt, nie przecieka (choć staram się jej nie
kłaść, zwykle zajmuje w mojej torbie pozycję pionową) i – co tu dużo gadać –
jest bardzo ładna. Czegóż chcieć więcej? Jeszcze do niedawna Bobble była jedyną
butelką filtrującą na polskim rynku, od kilku miesięcy w sklepach dostępna jest
butelka Dafi, której również jestem bardzo ciekawa!
O korzyściach wynikających z
noszenia zakupów w torbach wykonanych z materiału mogłabym napisać wiele, myślę
jednak, że nie ma takiej potrzeby, gdyż prawdopodobnie słyszeliście większość
argumentów, które przytaczają przeciwnicy foliówek. Mogę natomiast napisać,
który z nich najbardziej do mnie przemówił: jednorazówki bardzo często prowadzą
do okaleczenia lub śmierci zwierząt. Zawijają się wokół kończyn, szyi, w
przypadku ptaków – dziobów. Zimą zwierzaki mylą reklamówki z
pożywieniem, zjadają je i zdychają w męczarniach.
Segregowanie śmieci czy nie
robienie paleniska ze sterty starych opon uważam za oczywiste oczywistości,
przejdę zatem do kolejnego punktu…
Wspieraj fundacje
Szkoda, że nie mogę pomóc –
myślałam jeszcze kilka lat temu widząc ogłoszenia rozmaitych fundacji. Któregoś
dnia jednak natchnęłam się na prośbę o środki na ocalenie konia, który miał iść
na rzeź, komunikat nie pozostawiał wątpliwości – liczy się każdy grosz! I tak
przelałam na konto fundacji pierwsze pieniądze, nie pamiętam ile, ale nie
więcej niż 20-30 zł. Wsparłam też akcję na rzecz osła i psa. Miesiąc później
znowu wpłaciłam kilka złotych na konto Centaurusa, minęły kolejne cztery
tygodnie, a ja… dostałam list. Własnoręcznie napisany list: Droga Pani Nino, Fundacja Centaurus dziękuje za ocalenie Almy, Siwuli i
Bogusia. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłam tak szczęśliwa, jak wtedy. Od
tamtej pory regularnie staram się wspierać rozmaite fundacje i organizacje. Oprócz tego od dawna noszę się z zamiarem oddania włosów. Wciąż je zapuszczam, dbam o nie i myślę, że już za kilka miesięcy powstanie z nich naprawdę ładna peruka dla osoby po chemioterapii.
Jeśli nie możesz pozwolić sobie na
choćby drobne darowizny sprawdź, czy w Twojej okolicy organizowane są akcje
charytatywne polegające na zbiórce żywności, ubrań czy plastikowych zakrętek.
Chętnie przeczytam o tym, co Wy
robicie z myślą o innych i… sobie samych! A może wykorzystacie którąś z moich
propozycji?
0 komentarze