Dlaczego nie wierzę mediom... społecznościowym?
czerwca 23, 2017
Media społecznościowe stanowią doskonałe źródło newsów,
rozrywki oraz… informacji na temat życia innych ludzi. Dlaczego na tablice
znajomych patrzę z przymrużeniem oka?
Jeszcze niedawno z wypiekami na twarzy czytałam każdą
aktualizację, która pojawiła się w facebookowych aktualnościach. Nowe
mieszkanie, nowa praca, świetny samochód, wymarzony chłopak, służbowy wyjazd do
Londynu, wakacje w Grecji… No tak!
Wszystkim się powodzi, tylko u mnie stara bida! – myślałam. Do czasu…
Pewnego dnia spotkałam dobrą koleżankę. Cmok-cmok na
przywitanie i pytanie, które w takich okolicznościach paść musi: Co słychać? Z uśmiechem na ustach
odpowiedziałam, że wszystko dobrze, bez zmian (musicie wiedzieć bowiem, że na
co dzień staram się nie marudzić – czuję, że to źle wpływa na otoczenie i na
mnie samą, o tym jednak innym razem). Koleżanka nawet na chwilę nie spuściła ze
mnie wzroku: No mów! Przecież widziałam, jak dużo się u Was dzieje. Mi możesz się pochwalić!
Co?! Fakt, ostatnio udało nam się kilka rzeczy: spróbowałam
sił w nowym gatunku, tekst chyba się spodobał, ponieważ został opublikowany, identyfikacja
mojego chłopaka zaprezentowana została na bardzo fajnej wystawie, spędziliśmy
kilka dni w Poznaniu, gdzie braliśmy udział w ciekawej konferencji, oprócz tego
byliśmy na świetnym koncercie i mieliśmy za sobą kilka fantastycznych spotkań
ze znajomymi – wszystko skrzętnie udokumentowane
na Facebooku i Instagramie. Nie miałam pojęcia, że ktokolwiek zwróci na te
aktualizacje uwagę, a tym bardziej – że zostaną one poddane jakiejś ocenie.
Prawda jest taka, że w tamtym czasie na każde pozytywne
wydarzenie przypadało inne, które zakończyło się niepowodzeniem. Myślę jednak,
że czytając moje statusy nikt się nad tym nie zastanawiał. Ludzie wiedzą o nas
tyle, ile im powiemy. Ja zdawałam się krzyczeć – JEST SUPER!
Nie przestałam zamieszczać aktualizacji, nie zmieniłam też
ich charakteru: wciąż piszę wyłącznie o tym, co napawa mnie dumą, cieszy lub
bawi. Nie publikuję postów pełnych żalu i narzekań, ponieważ wiem, że:
Po pierwsze – takie treści mogą mieć zły wpływ na samopoczucie
moich znajomych, dla których media społecznościowe pełnią przede wszystkim rolę
rozrywkową
Po drugie – staram się nie rozpamiętywać negatywnych
doświadczeń, nie magazynuję złych wspomnień
Zmianie uległo za to moje podejście do tego, co piszą inni.
W rzeczywistości kreowanej przez media społecznościowe nie
ma miejsca na problemy i brzydotę. Warto pamiętać jednak, że ten idealny świat
nie jest prawdziwy. To naturalne, że każdy z nas chce zaprezentować się od jak
najlepszej strony, nie oznacza to jednak tego, że wszyscy jesteśmy bez skazy, a
nasze życie to pasmo sukcesów.
0 komentarze